Obudziłam się z bólem głowy. Szybko wstałam i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wyszłam z pod prysznica, spojrzałam w lustro i zaczęłam się śmiać sama z siebie. Miałam napuchnięte oczy przez tego chuja. Podsumowałam sobie: Nie był tego wart. Chciałam, zacząć żyć na nowo. Brzmi tak banalnie, a takie trudne do zrobienia. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę z ubraniami. Po przemyśleniach wybrałam takie ubranie** i uczesałam włosy w wysokiego koka. Wzięłam się za makijaż. Nałożyłam sporą ilość korektora, żeby jak najdokładniej zakryć spuchnięte oczy. Namalowałam cienkie kreski i przeczesałam rzęsy tuszem. Wystarczyła jeszcze pomadka do ust i mój makijaż był skończony. Umówiłam się z Anastasią na zakupy, później musiałam spotkać się z Niallem. Wcale tego nie chciałam, ale na leże do tych osób które jeśli coś obiecują, muszą dotrzymać słowa.
Umówiłam się z Anastasią o dwunastej. Miałam jeszcze sporo czasu. Udałam się do kuchni, gdzie siedział tam już mój ojczym pijący kawę.
-Gdzie idziesz?-Spytał zupełnie obojętnie, nawet na mnie nie spojrzał.
Odkąd moja mama wyjechała z Irlandii, moje życie zmieniło się w koszmar. Ten gnojek, który każe mi nazywać go ojcem, nie pozwala mi chodzić na imprezy, spotykać się z przyjaciółmi. Przecież byłam już prawie pełnoletnia. Zdecydowanie stwierdziłam, że gdy tylko skończę 18 lat, pierwszą rzeczą jaką zrobię będzie wyprowadzenie się. Nie wiem jeszcze gdzie. Myślałam żeby wyjechać do matki, ale nie wiem czy odnajdę się w Kanadzie.
-Na zakupy. Z Anastasią.
-Z tą szmatą? Nie chcę żebyś się z nią spotykała.
-Dlaczego tak nazywasz moich przyjaciół? Daj mi wreszcie spokój!- krzyknęłam mu w twarz, wzięłam zrobionego tosta i poszłam na górę, bardzo wkurzona. 'Jeszcze tylko 4 miesiące'. Wyszeptałam sama do siebie i zaczęłam jeść tosta. Po zjedzonym śniadaniu włączyłam mojego laptopa. Pierwszą czynnością którą zrobiłam, było sprawdzenie facebook'a. Jedno zaproszenie do znajomych, od Niall'a. Przed wykonaniem jakiejkolwiek czynności sprawdziłam jego profil oraz znajomych. Zadawał się z najgorszymi ludźmi w szkole, których tak okropnie się bałam. Dziwne, że wcześniej go nie zauważyłam. Wahałam się, czy przyjąć jego zaproszenie. Wydawał się być całkiem całkiem, ale nie zadowalało mnie jego towarzystwo. W końcu kliknęłam "potwierdź" i szybkim ruchem zamknęłam laptopa. Odłożyłam go na półkę i spojrzałam na zegarek. 11:30.Wyjęłam z szafy moją ulubioną torebkę i zaczęłam ją wypełniać moimi gadżetami.
-Idę do pracy!- usłyszałam krzyk ojca z dołu. Był wkurzony. Kiedy stwierdziłam, że wzięłam już wszystko co mi potrzebne, wyszłam z domu i skierowałam się w stronę galerii handlowej, która znajdowała się nie daleko mnie. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Weszłam i usiadłam na ławce znajdującej się blisko wejścia. Z mojej torebki usłyszałam krótki dźwięk, oznaczający przyjście smsa.
Od: Nieznany
Pamiętasz o naszym spotkaniu? N. x
Trochę mnie zamurowało, ale po chwili ocknęłam się, zapisałam numer Niall'a i zastanawiałam się nad odpowiedzią.
Do: Niall
Skąd masz mój numer telefonu? Pamiętam. Z.
Od razu dostałam odpowiedź..
Od: Niall
Mam swoje sposoby. Do zobaczenia. N. x
Nie odpisałam. Schowałam telefon z powrotem do torebki i czekałam na przyjście Anastasji. Czekałam około piętnaście minut, kiedy wreszcie zauważyłam biegnącą do mnie przyjaciółkę.
-Heey!-Chyba miała dobry humor.- Jak dawno się nie widziałyśmy! Co u ciebie?
-Rozstałam się z Johnem.- Nie miałam zamiaru się załamywać. - A raczej od zerwał ze mną.
-Widzę, że nie jesteś tym jakoś specjalnie załamana? Nigdy go nie lubiłam.
-A co tam u Ciebie i u Patricka?
-No wiesz..jesteś moją przyjaciółką, mogę ci wierzyć? Nie powiesz nikomu?
-Dotrzymam słowa.
-Robiliśmy...to.- Dziewczyna mocno się zarumieniła i uśmiechnęła szeroko. Również się uśmiechnęłam, i zaproponowałam abyśmy poszły już na zakupy.
|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|
Godzina 16:00 tego samego dnia
Byłam bardzo zmęczona po zakupach, ale w końcu zaczęłam przygotowywać się na spotkanie z "nieznajomym". Przebrałam się w TO i rozpuściłam włosy. Zmyłam resztki z makijażu i wyszłam po cichu z domu, żeby nie obudzić śpiącego na kanapie ojczyma.
Szłam chodnikiem mijając tłumy ludzi, wracających z pracy, z zakupów. W końcu skręciłam w wąską uliczkę i widziałam już wejście do parku. Nadal było widno, więc z łatwością trafiłam do punktu spotkania. Niall'a jeszcze nie było. Usiadłam na ławce i zaczęłam się przyglądać dzieciom bawiącym się na placu zabaw. Ktoś dotknął mojego ramienia, sprawiając, że podskoczyłam. Uniosłam wzrok i ujrzałam blondyna którego wczoraj spotkałam.
-Po co chciałeś się spotkać?
-Jesteś bardzo interesującą dziewczyną, Zoe.
-Co masz na myśli?
-Nie dasz mi szansy?
-Nie znam Cię. Proszę, daj mi spokój.
-Co ze mną nie tak?
-Zadajesz się z Luckiem, z Harrym i z tą całą bandą..
-Uważasz że nie są w porządku?
-Pytasz się mnie, czy są w porządku? Pobili nie jednego z moich przyjaciół, zniszczyli moją szafkę w szkole, nienawidzę ich.
-Nie są tacy jak myślisz. Daj im szanse.
-Niall, co ty w ogóle gadasz? Nagle się zjawiasz, i chcesz żebym przyjaźniła się z ludźmi których nienawidzę? Tej rozmowy nie powinno w ogóle być. Czego ode mnie oczekujesz?
-Będziesz ze mną. Czy tego chcesz czy nie. Zobaczysz, jaki jestem naprawdę.
|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*
Mam nadzieję że rozdział się podoba.
Przepraszam za błędy i proszę o komentarze.♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz